Do samej pogody przyzwyczajamy sie, temperatury juz dobrze znosimy ale slonce prazy niesamowicie co jest niebezpieczne.
Dzisiaj poplynelismy na plaze ok 20km od nas ktora kazdy chwali. Plynelismy tam z nie mala przygoda ponad 1,5h. Na srodku oceanu silnik zgasl a my bez zadnego oslonecia sie prazymy w samo poludnie na sloncu. Czapka, dluga koszula, nogi pod kamizelkami a Igus kapelusz, koszula i chusta na nogi. W koncu silnik ruszyl i doplynelismy. Plaza przepiekna, dluga, piaszczysta, palmy kokosowe a woda cieplutka. Iga od razy wskoczyla do wody ja szybko cien i nie zamierzalem z niego wychodzic. Kindle w dlon, na nim dobra ksiazka i calosc w cieniu drzewa kokosowego. Od samego poczatku o czyms takim marzylismy a teraz... trzeba w cieniu lezec.. ale i tak jest super.
Po dwoch stronach widze, ze Iga sobie chodzi przy akompaniamencie fal , idealna sceneria na zdjecie wiec aparat w dlon i ide w jej strone. Gdy dochodze krzyczy, ze okularki zgubila i placz z daleka, na szczescie po chwili je odnajdujemy dryfujace przy plazy. Troche poleniuchowania na plazy i wolaja na obiadek. Wielka usmazona ryba, kurczak, ryz, owocow tez troche. Kazdy najedzony a ryba bardzo dobra. Po obiadku by nie byc nudziarzem w cieniu kokosa decyduje, ze idziemy na spacer plaza. Wysmarowani a ja ubrany ruszamy. Koniec koncow... stanik zgubiony i mocno od slonca przygrzani wracamy po ponad 1h i tutaj informacja, ze juz sie zbieramy. Pakujemy resztke dobytku i okazuje sie, ze i sandalow Igi tez nie ma.... Wracamy do naszej ekipy, wszyscy pija sok z kokosa i dla nas dwa przygotowane. Obok dwa sandaly - zostawione tutaj podczas obiady. Siadamy zmeczeni i jednak nadal smutni i pijemy sok. Smak wodnisty, dla mnie nic specjalnego ale dobrze nam robi. Po chwili 2 motory podjezdzaja ktore czworka francuzow wypozyczyla, spotkalismy ich po drodze i poprosilem by zrobili rundke po plazy i jak znajda to my bedziemy na jej poczatku. I coz, jeden zwyciezca odnalazl i z trofeum wrocil... Podziekowalismy i jak sie spotkamy w miescie to wisimy im drinka. Trzy zguby i trzy odnalezienia a w tle moje pierwsze zatrucie tutaj...
Wracamy zmeczeni, lekkie spiecie o balagan w pokoju i walka o internet by obydwie matki byly zadowolone :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz